W pokoju panował półmrok, jedynym światłem który go oświetlał, był blask gwiazd na niebie i srebrne światło księżyca. Siedziała na łóżku przykryta kocem, wpatrzona w pełnię. Z całych sił wtulona w ukochanego misia, w kółko słuchała dwóch najpiękniejszych piosenek. Złote kosmyki układały się na plecach, były jeszcze mokre. Zimne krople spływały po jej ciele. Pewnie dlatego pomimo ciepłego koca nadal się trzęsła. Od blasku księżyca jak małe gwiazdki błyszczały łzy spływające po jej bladej twarzy. Była smutna, zamyślona, z jej czerwonych od płaczu oczu bił gniew i żal. Dlaczego? To wiedziała tylko ona i księżyc, jej najwierniejszy przyjaciel. Co noc zwierzała mu się ze wszystkiego, ze swych smutków i radości. On znał ją najlepiej. Tylko jemu w pełni ufała. Długo tak siedziała, nad ranem zdrętwiała w bezruchu i zasnęła. O 7:00 wstała i poszła do szkoły, której przecież tak bardzo nienawidziła, udając, że wszytko jest w porządku....
Dodaj komentarz